27 marca 2010

Poszukiwany facet w okularach



Ilekroć ostatnio spotykam na mieście kominiarza, mam wrażenie, że mężczyznom poprawił się radykalnie wzrok i to bez względu na wiek. Oczywiście, żeby równowaga w przyrodzie była zachowana, co druga spotkana wówczas na ulicy kobieta ma na nosie połyskujące, modne oprawki. Na nic kurczowe trzymanie jedynego - przy rozporku - guzika. Po kilku kilometrach spacerowania z ręką przyklejoną w rejonie podbrzusza, na opuszkach zaczynają się robić pierwsze zaczerwienienia i odciski, a każdemu krokowi towarzyszy coraz więcej ciekawskich spojrzeń osób, które kominiarza nie spotkały. (Chyba nie muszę mówić, że kompletnie nie wskazane są wówczas zakupy, żeby nie powiedzieć, że i korzystanie z toalety jest wykluczone...). Tak więc z rosnącą irytacją Bogu ducha winny człowiek rozgląda się za niosącym szczęście okularnikem i natrafia jedynie na przynoszące pecha okularnice. Sprawę mają ułatwioną coraz rzadsi w naturze brylacze, którzy spotkawszy kominiarza szczęście mają w zasięgu ręki - jedno spojrzenie w lustro lub witrynę najbliższego sklepu i BACH, szczęście murowane! Niestety, skoro każdy kij ma dwa końce, sytuacja nosicielek okularów jest znacznie gorsza, gdyż są chodzącym auto-pechem. Po co tyle o tym gadam?! Tak się składa, że najczęściej spotykam dwóch kominiarzy, a moje oblicze zdobią wielkie, bordowe oprawki...





Ps) Zdaje się najlepszym rozwiązaniem będzie, jak w okularach będą chodzić wszyscy kominiarze :)!

2 komentarze:

  1. A może rozwiązaniem byłoby noszenie w portfelu zdjęcia jakiegoś przystojniaka w okularach? Czy może tak się nie liczy i ten okularnik musi być realny i namacalny? ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Niby jest to jakieś rozwiązanie, ale nie wiem jak do tego podchodzą legendy ;)

    OdpowiedzUsuń