17 marca 2010

Kiedy przyjaciel przyjaciulem się staje..




Zapewne wszyscy mają jakieś wyobrażenie na temat definicji przyjaźni. To, co zostało wpisane w Wikipedię, to mało satysfakcjonująca próba skondensowania filozofii owej więzi. Samoistne lub wyrwane z opasłości literatury rozliczne aforyzmy oraz złote myśli prześcigają się w uroczych i wzruszających spostrzeżeniach o niezwykłości przyjaznych relacji.. Nie mam na tyle determinacji, aby przemądrzałą rozprawę nagle klecić, ale od dłuższego czasu próbuję przymierzyć się do podzielenia zwykłą, rzecz jasna gorzką refleksją. Jaką? Zapewne nie ja pierwsza zorientowałam się, że nawet po dziesięciu latach jedzenia przysłowiowego worka soli przychodzi taki czas, kiedy przyjaciel zwykłym przyjaciulem się staje. Ba! Worek soli to pryszcz przy miłości, która nagle nakłada na oczy dotychczasowego przyjaciela gigantyczne klapki. Owe klapki pozwalają jedynie widzieć swojego rycerza - nota bene świetnie już panującego nad tysiącem koni mechanicznych - przy okazji klapek zakochany przyjaciel nie zauważa coraz mocniejszych szarpnięć cugli
i nieprzypadkowego sterowania wędzidłem, zmienia swój cały światopogląd, i jest na każde skinienie kontrolującego coraz intensywniej partnera.

Antoine de Saint-Exupéry napisał kiedyś Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać. Słowa piękne, o ich prawdziwości nie raz przekonałam się na własnej skórze. Zastanawia mnie, czy jednak wydawcy Małego Księcia na pewno przekazali do druku jego pełny tekst? Niby wszystko pasuje, ale może jednak Monsieur Antoine dopisał conieco drobnym druczkiem dopowiadając "do czasu.."? Jak wytłumaczyć fakt, że najpierw ktoś przypomina Ci jak latać, a chwilę później skrzydła podcina kłamstwem, na wszelki wypadek solidnie przydepcze ironią i na sam koniec przysypie gruzem zlekceważenia?

Nie zrozumcie mnie źle. Znam kilka bardzo udanych małżeństw,
w których nie lekceważy się dawnych znajomości. Przeciwnie, z czasem zyskują one na intensywności i wręcz się rozwijają. Dlaczego osoba, która zawsze miała za złe swoim eks-przyjaciółkom tracenie głów dla facetów, po wielokrotnym użyciu słowa "ja bym tak nigdy nie postąpiła" nagle zaczyna przeczyć sobie?

Miejmy nadzieję moje obawy są niepotrzene i będzie zawsze prawdziwie szczęśliwa ze swym rycerzem!

Ja natomiast kończę wywód i zaraz przystąpię do tworzenia hasła
w Wikipedii - "PRZYJACIULAŹŃ"...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz