15 marca 2010
Zaskoczenie zawodowe
Nie sposób opisać dzisiejszego zdziwienia, które wymalowało się na mojej twarzy zaraz potem, jak otwarłam drzwi oddzielające śpiących jeszcze mieszkańców mojego bloku od śnieżnobiałej rzeczywistości poranka. Stojąc chwilę z rozdziawioną gębą poczułam się nagle jak najprawdziwszy mieszkaniec narciarskiego kurortu! Ewidentne osłupienie wyrażały również większe niż zwykle oczy mojego krótkołapego czworonoga. Nie muszę chyba mówić, że spacer w śniegu do połowy łydek nie trwał szczególnie długo, choć trzeba przyznać moja psina dzielnie naśladowała sarnę przedzierającą się przez złociste łany sierpniowych zbóż. Mnie nurtowało jedno pytanie - jak też dzisiaj kursują autobusy... Już na przystanku przyczepiła się do mnie refleksja podszeptująca, że drogowcy zaskoczenie warunkami pogodowymi najwyraźniej mają umieszczone na czołowych miejscach w swoich przydziałach obowiązków i dlatego nie mogą wyskakiwać
z przedwczesnym soleniem ani piaskowaniem jezdni. Niewątpliwie spowodowałoby to poważne naruszenie etyki zawodowej, nie wspominając o bezczeszczeniu wieloletniej tradycji. W związku z tym, że premia piechotą nie chodzi, warunki na drodze od kilku już godzin skutecznie uniemożliwiały wjazd pod górkę nie tylko nieśmiertelnym ikarusom.
Odstawszy godzinę wróciłam do domu. Całe szczęście mam jeszcze do wybrania jakiś "urlop na żądanie". Szkoda, że nie wiedziałam wcześniej, bo od razu pospałabym dłużej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz