11 marca 2010

Rzecz o nadmiarze



Wedle wszelkich znaków na niebie i na ziemi, termin nadmiar oznacza jakiś nadstan - naddostatek, nadposiadanie, nadużywanie, nadspożywanie, i  pewnie można tak - słowotwórczo produkując neologizmy na wagę - wyliczać bez końca, ale w sumie po co. Często nadmiar niedosytem zwykłym się okazuje, wówczas wiadomo, że był to nadmiar czasowy.


Zadziwiające, że i nadmiar wielokropków nieprzyjemnym natrętem się staje, zwłaszcza, kiedy - nadużywany - dodaje nieszczęśliwości zwykłej manipulacji. Kiedyś również - a jakże - z kosmiczną ilością tych czarnych punkcików przesadzałam, teraz już obsadzam lożę poirytowanych, bo w końcu jak można po każdym zdaniu wlepiać w kółko sugestywne niedopowiedzenia-wymówki??
Improwizując przykład chciałam podać, ale nie będę męczybułą ;).......................


2 komentarze:

  1. Kochana ale ja je uwielbiam!! Uzywanie wiekszej ilosci kropek niz tylko trzech w jednej wypowiedzi powoduje, ze haslo "przygarnij kropka" traci sens... (:P)...kropek szczesliwy bo zyje w stadzie ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja Droga, może troszkę źle się wyraziłam ;).. Najwyraźniej nigdy też - i chwała Bogu - nie miałaś do czynienia z taką interpunkcyjną psychiczną przemocą ;). Sęk w tym, że tu nie chodzi o ilość kropek większą niż ustawowe sztuk trzy, raz na ruski rok (lub dwa, żeby stadko jakieś się zawiązało) - użyte w celu dobarwienia jakiegoś przemyślenia, tylko po każdym słowie, zdaniu, w każdej wypowiedzi - najczęściej zawierającej same pretensje. Osobiście najczęściej skromnie skracam wielokropek do znaków dwóch (co widać na załączonym obrazku) co w częstotliwości zbyt częstej też niestety mdli nawet mnie jako autora swoich osobistych niedopowiedzeń ;)..

    OdpowiedzUsuń