14 marca 2010

Ważni i ważniejsi



Od wczoraj zastanawiam się nad sensem zamawiania mszy w czyjeś intencji, zwłaszcza, że należy to robić z dużo wcześniejszym wyprzedzeniem i oczywiście właściwie opłacić. Co jednak z tego, skoro nazwiska zmarłych zalecanych są zaledwie wspomniane na początku mszy, a potem w zasadzie się o nich zapomina?? Wiem, wiem - chwała Bogu, że przynajmniej na początku nie zostają pominięte, jednak zdaje się nie o to chodzi? Chyba powinien być ustalony jakiś porządek, modlitewny savoir vivre, żeby nikt nie poczuł się zwyczajnie zignorowany? Misje misjami, ale uważam, że należy szanować indywidualne potrzeby szczególnego obmodlenia kolejnych bolesnych rocznic. Nie piszę o tym oczywiście bez powodu. Przykra refleksja nasunęła mi się wczoraj, kiedy uczestniczyłam w eucharystii wieczornej w pewnej bliskiej memu sercu wsi.
A w rodzinne strony pojechałam z mamą, żeby wziąć udział we mszy zamówionej właśnie w intencji Zmarłych z naszej Rodziny, w szczególności wspomnianej już tutaj mojej Babci. Podczas mszy rzekomo modlono się w aż trzech intencjach, z czego jedna (mniej więcej od homilii) zaabsorbowała Celebransa do tego stopnia, iż nawet podczas modlitwy wiernych nazwiska Babci - ani też pozostałych zmarłych wyliczanych w zamówionej przez Moją Rodzinę intencji - już nie wymienił. Pewnie nie jego wina, bo nie improwizuje się wówczas wezwań, a odczytuje jedynie gotowe zapisy, jednak sytuacja spowodowała we mnie głębokie poczucie niesmaku. Przez chwilę byłam tak wściekła, że nie chciałam pójść na ofiarę.
Zdecydowanym priorytetem dla wszystkich trzech kapłanów było wczoraj odnowienie ślubów małżeńskich. Z podziwem przyznaję, że kościół faktycznie wypełniony był rodzinami i naprawdę niewiele można było spotkać wyjątków. Cała uroczystość odnowienia sakramentalnych przyrzeczeń - owszem, była naprawdę udana i wzruszająca. Szkoda tylko, że zmarli z mojej Rodziny okazali się być wobec tego zupełnie nieważni. Ja w zasadzie czułam się tam jak intruz.

Ps) powyższy tekst został przeze mnie osobiście wpisany do księgi gości pewnej parafii. Umieszczając go tutaj uzupełniłam go - dla jasności niewtajemniczonych - o kilka szczegółów, dlatego trochę różni się od oryginalnego. Musi przejść administracyjną cenzurę i bardzo możliwe jest, że nigdy nie zostanie wyświetlony na parafialnym forum. W końcu jak zauważyłam, są tam same pochlebne opinie...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz