20 marca 2010

O niczym...



Uwielbiam nic nie robić. Rzadko mam okazję rozwijać owo hobby,
ale przyznać muszę, że jak tylko mam sposobność, wykorzystuję ją
w conajmniej dwustu procentach. Najczęściej swoje leniwe horyzonty poszerzam w soboty, niestety konieczność przymusowego podyplomowego studiowania dramatycznie zmniejszyła ilość już i tak nieczęstych wolnych weekendów. Na szczęście dzisiaj nie było zjazdu, więc z przyjemnością oddałam się bumelanckim tradycjom. Kiedy człowiek resetuje mózg i stara się nie narażać sflaczałych mięśni na żaden niepotrzebny zakwas, najwyraźniej też nie powinien się zabierać za kolejny blogowy zapis, bo jak na załączonym obrazku widać żadnych nadzwyczajnych elokwencji to nie wróży. Zatem cóż, chyba czas na kolejną drzemkę...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz