30 maja 2010
Z motyką na słońce
No, i nadszedł sądny czas sesji. Nie, żebym nagle zapragnęła zacząć się uczyć - Boże uchowaj!!! Jednak w związku z koniecznością zebrania odpowiedniej ilości wpisów do mojego pomarańczowego indeksu, postanowiłam przynajmniej raz w tym semestrze udać się na poranny wykład i to wbrew zaleceniom lekarza. Zatem w ubiegłą sobotę, tylko cudem zwlokłam się z łóżka o szóstej i podjęłam ten katorżniczy trud.......
Zgodnie z prawem Murphy'ego, na miejscu okazało się oczywiście, że owe zajęcia zostały przeniesione na inny termin, a i do następujących po nich ćwiczeń trzeba będzie podejść jeszcze raz, ponieważ pomimo dwutygodniowego L4, osoba je prowadząca nie wpadła na pomysł, żeby poinformować zzieleniałą ze strachu przed kolokwium grupę podstarzałych studentów o swojej niedyspozycji. Notabene mogłam pospać do dziewiątej i przyjechać na jedenastą! Baaa, żeby ja jedna! Jak to mądrze powiedziała moja koleżanka, która tego dnia popełniła identyczny falstart - chore ambicje trzeba leczyć - i z takim właśnie mottem na ustach zwiałyśmy z ostatnich wykładów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
no tak- chore ambicje:)trzeba leczyc
OdpowiedzUsuń