Tak się nieszczęśliwie składa, że obecnie, w dobie wszech królującego stresu, nieregularnego i niezdrowego jedzenia oraz wszelkich innych szkodliwych czynników, ludzkość ma coraz więcej nieprzyjemnych kłopotów gastrycznych. Tak moi drodzy, nie ma się co czarować,bo prędzej czy później każdemu nawalają jelita. W związku z tym, producenci fabryk farmaceutycznych raz po raz prześcigają się wypuszczając na rynek nowe, rzekomo rewelacyjne środki mające zażegnać problem zaparć, wzdęć, czy biegunki. Kto z nas nie słyszało magicznej mocy
xenny extra czy
stoperanu?Pomijając kwestie zaparć i biegunek, ja skupię się dziś przede wszystkim na wzdęciach. Nie raz bowiem zdarzało mi się z innymi pasażerami autobusów przewracać szpiegowsko oczami w celu wyśledzenia zakonspirowanego źródła nagle wyemitowanego smrodu. Co tu dużo gadać - zapewne sami mieliście podobne doświadczenia - jest to broń bezpośredniego i głębokiego rażenia zwłaszcza, kiedy stoi się w dusznym tłoku. Człowiek wstrzymuje oddech, stara się nie wymieniać go jak najdłużej, robi się siny, grożą mu omdlenia i inne konsekwencje związane z niedotlenieniem. Owszem, w aptekach dostępne są mniej lub bardziej skuteczne środki na wzdęcia, jednak chyba nikt jeszcze nie pomyślał o tym, żeby powalczyć z tym kłopotliwym problemem w inny sposób i spróbować przemienić wadę w zaletę..
Oszołomiona historią ze zniczem, przypomniałam sobie swój pomysł sprzed kilku lat, który chyba już najwyższy czas opatentować.Tym innowacyjnym wynalazkiem jest nic innego jak
AntyPruk! W sumie sama nazwa już powinna Wam wiele powiedzieć, ale rozwinę jego ideę, zanim ktoś zaplątany w czeluściach własnych dedukcji tenże pomysł ukradnie..
A w mojej wizji
AntyPruk ma formę klasycznego czopka. Przerażonych już uspokajam! Myślę, że dzisiejsze rozwiązania technologiczne pozwolą uzyskać minimalny, niezwykle wygodny i zarazem niewyczuwalny dla użytkownika rozmiar, który rychło zapewni błogą lekkość każdemu odbytowi. Czopek ów byłby odpowiednio przygotowany do aplikacji i na pewno nikomu nie zadałby ani krzty bólu.W
AntyPruku - rzecz jasna - najważniejsza byłaby jego wielofunkcyjność. Jako, że najzdrowiej pozbyć się gazów po prostu je wypuszczając, byłby przede wszystkim wyposażony w rodzaj filtra, który z prędkością światła przetworzyłby przykry odór w przyjemny, odświeżający zapach. Na rynku byłaby dostępna cała gama wonnych propozycji: od neutralnego, przez wszystkie klasyczne - morski, leśny, różany, lawendowy, waniliowy, konwaliowy, po rześkie cytrusy. Oprócz filtra zapachów czopek miałby wbudowany również filtr dźwięków, który przetwarzałby siłę puszczanego bąka na ulubioną melodyjkę użytkownika..
Oczywiście zgodnie z kalendarzem wypuszczane byłyby serie limitowane. I tak
ChristmasPruk roznosiłby korzenny zapach piernika bądź grzanego wina i krzepił świątecznego ducha ulubioną kolędą,
NewYearPruk rozpylałby zapach chipsów i przynosił nadzieję na nowy, lepszy rok z każdą serią odgłosu wybuchających sztucznych ogni,
Valentine'sPruk nasycałby powietrze piżmem i rozczulał nawet najbardziej anty walentynkowe serca romantycznym songiem.. Przykłady można mnożyć. Mnie jednak w tym wszystkim od kilku lat martwiło jedno: co, jak w autobusie, czy w innym miejscu nagle zacznie grać z każdego siedzenia inną kolędą?!
Dzisiaj wymyśliłam! Otóż czas, aby
AntyPruk - jak każdy wynalazek - ewoluował! Najwyższa więc pora na nowoczesny
SmartPruck, który nie dość, że w aplikacjach istniałaby możliwość wyboru kilku zapachów, lepszej muzyki (z opcją tworzenia list i wyboru profilu bez dźwięku), radiem, alarmem (który wibracjami mógłby budzić śpiochów na właściwym przystanku) i wieloma innymi funkcjami! Btw unowocześniona opcja
PrukPlayer mogłaby się świetnie sprawdzić na imprezach, w podróży i wielu innych warunkach, zapewniając nastrojową muzykę i relaks. Mało tego! Młodszy brat
AntyPruka automatycznie synchronizowałby się z innymi
SmartPrukami znajdującymi się w jednej lokalizacji, co uniemożliwiłoby powstania jakiejkolwiek kakofonii..