20 marca 2011

Kurczak dla smakoszy o mocnych nerwach



Po tygodniu odkładania decyzji o skonsumowania zakupionego
w pobliskiej Biedronce kurczaka, pomyślałam rano, że nadeszedł wreszcie moment, aby wypełniły się dni jego chłodzenia.
Byłam przekonana, że przez ten cały czas jego drobiowa doczesność spoczywa w przytulnej zamrażarce, zatem trudno się dziwić przerażeniu, które mnie ogarnęło znienacka, jak oczy moje spostrzegły go nagle w mniej łaskawej lodówce. Trudno - pomyślałam - w końcu kiedy człowiek chodzi rozkojarzony, różne sprawy mogą mu umknąć i wiele może mu się wydawać. Z drżeniem rąk zatem wyciągnęłam szczelnie ofoliowany pakunek z lodówki i nastawiwszy się na nieziemski smród rozpoczęłam rozcinać plastikową powłokę. Nawet nie było tak źle, kurczak najwyraźniej został wcześniej nasmarowany jakimś antyperspirantem albo innym neutralizującym zapachy balsamem. Niestety tego samego nie dało się powiedzieć o kolorze skóry kury, bowiem w dwóch miejscach miała barwę dorodnie szmaragdową. Po konsultacjach z czekającą na obiad rodzicielką, pozbyłam się niepokojąco zielonych fragmentów i wbrew sceptycyzmowi wrzuciłam jednak mięso w czeluście piekarnika.
Oczekując na danie - dla smakoszy o zdecydowanie mocnych nerwach - pragnę Wam podziękować za uwagę i chęci do czytania moich sporadycznych wpisów. Z wiadomych przyczyn może to być mój ostatni tekst..

17 marca 2011

O sztywnym ogonie makreli



Uwielbiam wędzoną makrelę, dlatego też idąc za głosem śniadaniowej zachcianki, wstąpiłam rano do zaprzyjaźnionego sklepu i bez zastanowienia zakupiłam jeden z najsmaczniej wyglądających obiektów mojego ślinotoku. Satysfakcja z upolowania upragnionej ryby nie trwała jednak długo, bowiem już wychodząc ze sklepu zmartwiła mnie sztywność jej ogona. Stwierdziłam, że oznaczać to może tylko jedno: makrela jest niedowędzona, znowu mi będzie po niej niedobrze i przez najbliższe pół roku odrzucać mnie będzie na samo wspomnienie jej smaku. Zrazu przpłynęły przez moją głowę wszystkie dotąd zjedzone, makrelowe poprzedniczki, których ogonek łamał się zanim odchodziłam od sklepowej lady, nasuwając tym samym teorię, że im bardziej kruchy ogon, tym makrela bardziej uwędzona....
Tak więc z sercem cięższym niż zwykle zmierzałam do pracy, wymachując ponuro sztywną rybą. Uleciały ze mnie zupełnie resztki wcześniejszego entuzjazmu. Na szczęście okazało się, że już dawno nie jadłam tak pysznego śniadania i moja teoria o sztywnym ogonie wędzonej makreli szybko upadła nasuwając nową - najwyraźniej wszystkie ryby, które wcześniej spożyłam cierpiały na ościeroporozę.

09 marca 2011

Nie strzelać do organisty!!!



Na każdych drzwiach mojego parafialnego kościoła powinny wisieć kartki z jakże pokojowym, dobrze wszystkim znanym, dziś lekko sparafrazowanym przesłaniem: Nie strzelać do organisty!!!
W związku z tym, że chór znajduje się tam dosyć wysoko, na jego balustradzie, a najlepiej i na samym prospekcie proponuję umieścić wielkie bilbordy z takim samym hasłem - na wypadek, gdyby któregoś z wiernych jednak korciło! Również na piszczałkach można by wyryć stosowne inskrypcje, bez strachu, że ktoś zauważy ubytki
w brzmieniu i tak ledwie zipiącego - przez praktyki domniemanego organisty - instrumentu!!! Gość zawodzi jak wilk podczas pełni,
co w porywach przypomina dancingowe klimaty, żywcem wyrwane
z wieczorków zapoznawczych w polskich uzdrowiskach, czemu towarzyszy kakofonia zuchwałych, zaskakujących, bo przypadkowych antybrzmień w stylu "co mi ślina na ręce
i nogi przyniesie"... WRRRR!!!!!
Muzyka powinna medytacji pomagać, a nie przeszkadzać. Wychodzi na to, że człowiek zamiast się wyciszyć, wychodzi ze świątyni ostro wqrwiony, bo ileż można słuchać tego paradoksalnego, pseudosakralnego aleatoryzmu?!
Hm, a może moja irytacja nie jest słuszna, bo parafianie w związku
z tym, że już troszkę są z eksperymentami osłuchani, zechcą bardziej czoła przychylić muzyce awangardowej i tłumnie - może nawet pieszo - zaczną pielgrzymować do miejsc, gdzie jednak repertuar jest troszkę bardziej wirafinowany..?
Jednak nie sądzę. Za to jeszcze troszkę i naprawdę ktoś nie wytrzyma. Mam nadzieję, że nie będę to ja!!!!!