30 lipca 2010
Podstępne owady
Zalęgły się jakiś czas temu, zupełnie niespostrzeżenie. Ukradkiem zaczęły rozmnażanie i nieskończenie już zwielokrotniły swoje ulotne, kolorowe szeregi. Czasem są spokojniejsze - jakby jesiennie śnięte; czasem tłuką się od świtu do nocy i zdarza się, że wręcz budzą mnie ze snu, który mam nadzieję okaże się być w końcu proroczym.......
Zwykle hulają zawadiacko między jelitami, huśtają się na wyrostku robaczkowym, często z pęcherzyka żółciowego robią trampolinę, bawią w linoskoczków na tętniących żyłach i pobijają rekordy na skakance z aorty. Nie powiem, to miłe uczucie, gdy któryś zawadzi delikatnym skrzydełkiem o moją trzustkę, połechce znienacka żołądek, połaskocze śledzionę, zrobi masaż wątroby lub na chwilę przysiądzie na rozkołatanym sercu, jednak.. czy one muszą aż tak rozpraszać..?! Owa euforyczna hodowla wcale nie jest taka prosta!!
Wraz z podstępnym owadzim (dla mnie nienaturalnym) przyrostem naturalnym koncentracja gwałtownie mi spada, a niedospania tylko pogarszają całą sytuację, bo wszystko jednoznacznie wpływa na zagrożenie bujającego właśnie w obłokach życia. Całe szczęście mojego Anioła Stróża dzika błogość jeszcze nie opętała i w porę powstrzymuje wszystkie nierozważne kroki..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Toż, ta euforyczna, kolorowa, rozpraszająca uwagę owadzia hodowla to najpiękniejsza sprawa na Świecie! Jak dla mnie Anioł Stróż szybko powinien poddać się tej skrzydlatej, owadziej euforii ;)
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem........ ;)
OdpowiedzUsuń