18 października 2023

Tajemnica niebieskiej reklamówki

Rzadko wychodzę z domu wcześnie o poranku, a tym bardziej z szerokim uśmiechem. Nawet dziewiąta rano to dla mnie środek nocy i choć nie jestem rannym ptaszkiem, tak nie miałam wyjścia, jak tylko zagryźć zęby i wypełnić misję, która spadła na mnie znienacka dzień wcześniej. W ręce dzierżyłam niebieską reklamówkę i wymachując nią wesoło ruszyłam przed siebie. Musiałam ją gdzieś wywalić, a że wszystko wskazywało na to, że prędko się jej nie pozbędę, więc tym bardziej chciało mi się śmiać. Ba, z trudem powstrzymywałam wybuch gromkiego śmiechu mijając zmierzających do pracy w pośpiechu przechodniów. Moja fantazja nie ułatwiała mi zadania z lubością podrzucając mojej świadomosci masę ryzykownych scenariuszy. No cóż, grunt, to patrzeć na życie z humorem. 

Poprzedniego wieczoru, nie od razu było mi tak do śmiechu. Podczas przygotowań do misji i trawienia sytuacji przeszłam niestandardowo przez kolejne fazy prawdziwego szoku - najpierw irytację, potem niemały stres, a na koniec rozbawienie. Na szczęście do ostatniej fazy szybko pomogli mi przejść przyjaciele.

- Nie potrafię tak na zawołanie - żaliłam się Jitce i Tomkowi. - Alex mówi, że mogę wcześniej, ale muszę to w lodówce trzymać, a tam nie ma miejsca... - dramatyzowałam uparcie.
- Oj, też bym nie umiał - Tomek był wyrozumiały jak zawsze.
- To może zrob dzisiaj i schowaj za okno? - podrzuciła nieco ciekawsze rozwiązanie Jitka - Jest zimno. Daj do pudelka i plastiku, będzie cacy.
- A jak ktoś ukradnie? - wtedy to właśnie zaczęła mnie ogarniać głupawka.
- To ma przesrane - odpowiedziała nie mniej rozbawiona przyjaciółka. - Wiesz, karma... - dodała dopisując rozchichotane sylaby.
- Tylko jak upchać do małego pudełka tak wielki "skarb"? - Moja zwykle nieograniczona wyobraźnia napotkala nieoczekiwanie na kolejną przeszkodę.
- Dasz rade - Tomek nie miał wątpliwości. Był przekonany, że osiągnę pełen sukces.
- Myślę, że najlepiej będzie skorzystać z worka - radziła Jitka - a jak będzie tego za dużo, to resztę wywalisz do śmieci - moja momentalnie odblokowana imaginacja rozszalała się w projekcji obrazów wywołując u mnie spazmatyczny śmiech. 
- Worek zawsze lepszy niż dłoń - parsknął Tomek - ale zważ, że to również jakiś sposób.
- Ja bym sugerowała papier - w otchłani czatów mama wysunęła kolejny pomysł.
- Nie, w sytuacji podbramkowej papier może przeciec - Jitka upierała się przy worku. - Mówię ci, to optymalne rozwiązanie.
- Nie ma to jak burza mózgów - ogarnęła mnie wesołość totalna.
- Hm, to chyba będę losować - zamrugałam do wszystkich emotikonem, choć już zasadniczo byłam zdecydowana na worek.

Pomimo powracającego lęku, że się nie uda, pierwszą część misji wykonałam zadziwiająco szybko, a jak tylko włączylam telefon, dostałam kolejnej głupawki widząc zatroskane wiadomości od mojej niezastąpionej Grupy Wsparcia.
- Zrobiłaś? Udało się? - Tomka wiadomość błysnęła pierwsza.
- Wszystko w porządku? - dopytywała mama.
- Żyjesz? Wyszło zgodnie z planem? - dociekała Jitka.
Ach, moi Kochani - rozczuliłam się wzruszona i nie chcąc dłużej trzymać nikogo w napięciu odpisałam:
- Zaiste, poszło jak po maśle. 

A odpowiedziawszy na wiadomości ostatecznie odetchnęłam z ulgą. Najtrudniejsze było za mną. Teraz tylko trzeba było dopełnić misję, a udając się do miejsca akcji ostatecznie pozbyć się tajemniczej niebieskiej reklamówki. 


Mojej Nieustraszonej Grupie Wsparcia

ps) Reklamówka nie była niebieska ;)

2 komentarze:

  1. Sherlock Holmes
    przydałby się do rozwiązania tajemnicy 😂

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się to kojarzy z misją książeczka sanepidu😁

    OdpowiedzUsuń