09 lutego 2011
Z imponderabiliopedii
Skrętka tęsknicówka (Papilio torsi desiderii) to gatunek motyla, który zaraz obok pazia euforiówki (Papilio euforio) najczęściej zamieszkuje brzuchy ludzkie na terenie całego świata. W zależności od aktywności organizmu, w którym pasożytuje, jest owadem dziennym lub nocnym, jednak należy zaznaczyć, że potrafi doskwierać całą dobę, a w niektórych ostrych przypadkach nawet podczas snu. Żywi się przede wszystkim tęsknotą. Przechodząc kolejne stadia rozwoju może osiągać kolosalne rozmiary. W trakcie przepoczwarzania wywołuje w zamieszkałym człowieku uczucia od skręcania przez usychanie, do - znanego głównie z literatury - umierania z tęsknoty. Motyl zawdzięcza nazwę pierwszemu z wymienionych stopni.
06 lutego 2011
Yes-pa!
Dzisiaj znowu okoliczności zmusiły mnie do zasięgnięcia po lek przeciwbólowy. Tym razem na szczęście nie był to ketonal forte,
a najpoczciwsza w świecie no-spa. Od razu też intuicyjnie zaczęłam analizować etymologię nazwy medykamentu, który może i nic wspólnego z uwielbianym przez kobiety na całym świecie Sanus Per Aquam nie ma, ale zastosowanie leku analogicznie do zabiegów SPA przynosi już po kilku minutach spokój ciału i duchowi..
Tak więc no-spa, to przede wszystkim marudny zwrot rozkazujący, skierowany bezpośrednio do bólu, forma skrócona od "no, spadaj!". Kiedy ów farmaceutyk zażywają kaleczące jeszcze solidnie angielszczyznę emigrantki, z charakterystycznym, pełnym klusek
w gębie akcentem mówią: "noł! spadaj!". Wieczorem obolały organizm woła "noooo, spaaaać!" - myślę, że tłumaczyć na język emigrantów już nie muszę. W zależności od pory dnia i chęci oddania ulubionej formie relaksu (spacer, skok na spadochronie) przykłady można mnożyć..
Wykoncypowałam jednak, że nasze potoczne i zupełnie nieliterackie "no", czy też bez względu na kosmopolityczność leksykalną, raczej negatywne słowo "nie" (ból ma raczej wszelką asertywność głęboko w dupie), skrót no-spa powinno się zastąpić
na wskroś pozytywnym yes-pa! W tym ujednoliconym, otwartym politycznie akronimie, kryje się bowiem optymistyczna energia, która bez względu na kontekst, euforycznie i stanowczo dolegliwości mówi "pa!"! Zresztą, na upartego i "yes" można alternatywnie rozwinąć na pobrzmiewające Beatlesami "yesterday", co w związku
z raczej wspomnieniowym już znaczeniem powinno jedynie szybciej unicestwić niechciany ból.
Zatem YES-PA!!!
04 lutego 2011
Dziewiątka - ząb piękności..
Nie wystarczą trzy ósemki, żeby człowiek był mądrzejszy, bo gdyby mądrzejszy był, działałby o wiele szybciej. Czasem jednak musi się pomęczyć i troszkę przecierpieć, żeby się czegoś nauczyć.
Na jak długo wystarczy nauka - okaże się. Tymczasem mam za swoje..
Mniej więcej w ubiegłotygodniowy wtorek, facebook doniósł mi, że jednej z moich koleżanek wyrasta właśnie ósemka. - Jak dobrze, że mi teraz żadna nie rośnie - pomyślałam współczując serdecznie dziewczynie i na wszelki wypadek jednak przeanalizowałam stan mojego osobistego uzębienia, po czym niechętnie, ale wróciłam do swoich obowiązków. Nie minęło kilka godzin, kiedy w ramach zasłużonej przerwy na obiad odkryłam nieśmiały ból w okolicach zaistniałej już częściowo ósemki.
Od razu przyszła mi na myśl nabierająca właśnie mądrości koleżanka i doszłam do wniosku, że skoro swoją mądrość w pobolewającym miejscu już mam, wszystko wskazuje na to, że wybija mi się dziewiątka i niewątpliwie jest to ząb piękności. Obśmiawszy ze znajomymi ów absurdalny pomysł (nie powiem, kilka osób dało się nabrać) skończyłam jeść. Zastanawiałam się potem, jak długo też może doskwierać gagatek, który najwyraźniej znowu postanowił powiększyć swoje terytorium - tym bardziej, że dotąd nigdy nie bolał. Dałam mu dwa tygodnie, bo zwykle po dwóch tygodniach odpuszczał i zapadał w kolejną nieokreśloną czasowo drzemkę. Nie przypuszczałam jednak, że to początek prawdziwej gehnny.
Dni mijały, ból stawał się coraz bardziej nieznośny. Leki przeciwbólowe, które na początku jeszcze przynosiły ulgę, stawały się coraz mniej skuteczne. Doszło do tego, że znajoma podrzuciła mi w piątek wieczorem ketonal, jednak i na to świństwo zdążyłam się do niedzieli uodpornić. Wówczas, z drżącym sercem zdecydowałam się zadzwonić do mojego (najlepszego pod słońcem!) stomatologa. Co prawda kilka lat temu obiecałam mu, że nie będę wydzwaniać w niedzielę, ale mój zmęczony organizm był zbyt zdeterminowany, żeby o obietnicy w zaistniałej sytuacji pamiętać. Jak na anioła-artystę-dentystę przystało, przypominający urodą Freddiego Mercurego lekarz przyjął kilka godzin później nie tylko mnie, ale i innego cierpiącego pacjenta. Stanowczo wykluczył ósemkę jako bezwzględną sprawczynię okrutnych dolegliwości i winą obarczył niewinnie przebywającą obok siódemkę! Zajął się też nią od razu i dał nadzieję mówiąc, że stopniowo powinno być lepiej.
Niestety lepiej było tylko przez chwilę. Znowu zaczęłam się opychać tabletkami neutralizującymi na coraz krótsze chwile ból. Nie będąc w stanie jeść, wszystkie leki przyjmowałam na pusty żołądek, a w desperacji próbowałam nawet metod naturalnych. Suma sumarum wylądowałam na pogotowiu, gdzie przyjęła mnie młodziutka, tleniona blondynka o zdecydowanie za mocno podkreślonych eyelinerem oczach. Pomyślałam tylko - ja pierdolę - i zaczęłam płakać - przecież ona powinna być teraz na dyskotece!! Nie mając wyjścia musiałam jej zaufać, zresztą okazała się być całkiem profesjonalnym, w dodatku przepełnionym empatią specjalistą. Rtg natomiast szybko potwierdziło sabotaż siódemki. Rozległy stan zapalny może nieźle namieszać, dlatego wierzcie mi, kiedy ząb zaboli nie ma na co czekać! Ból nie jest wart tylu nieprzespanych nocy.
Etykiety:
ból,
dentysta,
dziewiątka,
ketonal,
ketonal forte,
ósemka,
pogotowie dentystyczne,
rtg zęba,
stan zapalny,
środki przeciwbólowe,
ząb mądrości,
ząb piękności
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)