06 lutego 2011
Yes-pa!
Dzisiaj znowu okoliczności zmusiły mnie do zasięgnięcia po lek przeciwbólowy. Tym razem na szczęście nie był to ketonal forte,
a najpoczciwsza w świecie no-spa. Od razu też intuicyjnie zaczęłam analizować etymologię nazwy medykamentu, który może i nic wspólnego z uwielbianym przez kobiety na całym świecie Sanus Per Aquam nie ma, ale zastosowanie leku analogicznie do zabiegów SPA przynosi już po kilku minutach spokój ciału i duchowi..
Tak więc no-spa, to przede wszystkim marudny zwrot rozkazujący, skierowany bezpośrednio do bólu, forma skrócona od "no, spadaj!". Kiedy ów farmaceutyk zażywają kaleczące jeszcze solidnie angielszczyznę emigrantki, z charakterystycznym, pełnym klusek
w gębie akcentem mówią: "noł! spadaj!". Wieczorem obolały organizm woła "noooo, spaaaać!" - myślę, że tłumaczyć na język emigrantów już nie muszę. W zależności od pory dnia i chęci oddania ulubionej formie relaksu (spacer, skok na spadochronie) przykłady można mnożyć..
Wykoncypowałam jednak, że nasze potoczne i zupełnie nieliterackie "no", czy też bez względu na kosmopolityczność leksykalną, raczej negatywne słowo "nie" (ból ma raczej wszelką asertywność głęboko w dupie), skrót no-spa powinno się zastąpić
na wskroś pozytywnym yes-pa! W tym ujednoliconym, otwartym politycznie akronimie, kryje się bowiem optymistyczna energia, która bez względu na kontekst, euforycznie i stanowczo dolegliwości mówi "pa!"! Zresztą, na upartego i "yes" można alternatywnie rozwinąć na pobrzmiewające Beatlesami "yesterday", co w związku
z raczej wspomnieniowym już znaczeniem powinno jedynie szybciej unicestwić niechciany ból.
Zatem YES-PA!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
oczywiście:)-yes-pa:)pasuje jak ulał:)
OdpowiedzUsuńWobec tego, za radą innej koleżanki (pozdrawiam AS!) napiszę do producenta leku w sprawie koniecznej zmiany jego nazwy. Mam nadzieję, że nie będę musiała pod żadną petycją zbierać podpisów, bo potrzeba jest ewidentna i rozumie się sama przez się! ;)
OdpowiedzUsuń