26 kwietnia 2010

Ixodes ricinus huius maximus


Za chwilę będę musiała aktywować ostrzeżenie uprzedzające o treściach przeznaczonych jedynie
dla osób, które ukończyły 18 rok życia. A wszystko za sprawą małego, umierającego z głodu, upierdliwego kleszcza pospolitego (Ixodes ricinus). Skąd wiem, że umierał z głodu?? W życiu nie widziałam pajęczaka szybciej przemieszczającego się w sierści Bogu ducha winnego czworonoga, poza tym one chyba zawsze umierają z głodu. Jako, że odkryłam jego obecność w futrze mojej psiny akurat w momencie krytycznym - był czas najwyższy, abym starym poniedziałkowym zwyczajem z histerią wybiegła na autobus - od razu zwyzywałam go od cholerstw i kurew, każąc szybko wyłazić!!! Kleszcz najwyraźniej nie rozumiał łaciny i dalej przebierał odnóżami przed siebie, a był już niestety coraz bliżej soczystego celu. Zdenerwowałam się do granic możliwości, epitetów przybyło, po dwuminutowej bitwie pokonałam dziada żółtym papierem toaletowym firmy Velvet (polecam! - niekoniecznie do uśmiercania kleszczy) i krzycząc wściekle "ty ciulu" ostatecznie spuściłam w toalecie...
Cóż kochani - przyszła wiosna, trzeba mieć sierść na baczności!

10 kwietnia 2010

Historia lubi się powtarzać?



Kiepski prima aprillis??! ... to była pierwsza myśl, jaka przemknęła mi przez głowę, kiedy usłyszałam informację o katastrofie samolotu prezydenckiego. Włączenie telewizora jednak po raz kolejny wywołało we mnie wielkie osłupienie i głęboki szok. Ciarki przebiegają mi przez skórę w zasadzie co chwila i wciąż mam nadzieję, że jednak nikt tym samolotem nie leciał. I mniejsza o moje przekonania, bo ostatnio polityka przestała mnie interesować w zupełności. Pewnie nie ja pierwsza i nie ostatnia doszłam do niesmacznego wniosku, że to jeden wielki cyrk, a wszystkie zachowania "artystów" areny na Wiejskiej (zwłaszcza przeciw sobie) są często zagraniami poniżej pasa. Dzisiaj to wszystko jest kompletnie nieważne. Wszystkie urazy i konflikty powinno się odłożyć daleko w niepamięć. Odeszło nagle kilkadziesiąt polskich istnień i to w dniu siedemdziesiątej rocznicy zbrodni katyńskiej! Historia - choć niedosłownie - jednak lubi się powtarzać. Okoliczności wydarzeń dzisiejszego poranka są niesamowite, żadne słowo nie jest w stanie opisać tej tragedii.
Niech odpoczywają w pokoju [*]...


07 kwietnia 2010

Złej baletnicy i rąbek spódnicy...


Wszelkie dowcipy o altowiolistach są jak najbardziej uzasadnione! Przekonałam się o tym dzisiaj, kiedy przyszedł do mnie jeden z nich, przypadek jedyny w swoim rodzaju - niezadowolony profesor. A niezadowolenie jego zatrzęsło całą okolicą, gdyż okazało się, że biedak podczas grania nie potrafi przewrócić kartki i to ponoć nie pierwszy raz. W zasadzie nie tylko on, bo i aż 20 ćwiczących pod jego okiem studentów. Kiksujący - zwykle waltornistom - dzwonek do drzwi to przy tym pryszcz! Dwudziestujeden mających dwie lewe ręce (z których jedna dzierży smyczek!) altowiolistów to prawdziwy koszmar. Oni zaiste potrzebują gps-u, żeby nie zgubić się w swoich nutach! Ciekawe, czy każdy z nich załatwia swoje niezawdowolenie karczemną awanturą, bo jeśli tak - strzeżcie się, abyście nie znaleźli się wówczas w chwili rażenia, bo od decybeli puszczają nawet najlepsze stopery i kruszą się szyby kuloodporne!!!!! Ciekawe, czy na wypadek spotkania altowiolisty można się ubezpieczyć..? Bo po tym zdarzeniu należy mi się co najmniej roczny urlop zdrowotny!