01 października 2024

"Zostaną po nich buty i telefon głuchy (...)"

Nie dalej, jak przedwczorajszej nocy śniło mi się, że umarłam. Moim ostatnim zadaniem na drodze do wieczności było przejść przez wszystkie drzwi, jakie znajdowały się w białej poczekalni. Nie było tam, żadnych roślin, ozdób, ani nawet krzeseł, tylko białe drzwi. Umieszczone one były obok siebie w kilku równoległych ścianach. Przez kilka z nich udało mi się przejść gładko, ale w końcu natrafiłam na takie, które ani drgnęły. Intuicyjnie wiedziałam, że muszę wrócić do którychś z poprzednich drzwi, żeby znaleźć klucz do otwarcia tych zablokowanych, ze spokojem wróciłam więc i w międzyczasie się przebudziłam. Przyznam szczerze, że bardzo ciekawi mnie jak ten sen by się skończył, gdybym się nie obudziła. Trudno powiedzieć jak długo zajęłoby mi znajdowanie odpowiedzi, ale w końcu czas nie grał tam już żadnej roli.. 

Myśl o tym śnie powraca do mnie co chwila i kiedy znów dziś wieczorem dumałam nad jego intrygującą symboliką niespodziewanie napotkanej przeszkody, otrzymałam kolejną, bezlitośnie łamiącą serce wiadomość. Pewnie łatwo się domyśleć, iż była to informacja o śmierci, a była tym boleśniejsza, iż dotyczyła jednej z Najwspanialszych Osób, jaką poznałam na mojej drodze. Wiadomo, w życiu nie spotykamy przypadkowych ludzi, tym bardziej Bogu jestem wdzięczna za Mariolę; inteligentną, utalentowaną, rozśpiewaną, pełną pasji, dobrej energii, świetnego poczucia humoru, zaangażowaną na wiele sposobów dziewczynę, z którą los zetknął mnie jak tylko wkroczyłam na pierwszą próbę Parafialnego Chóru Jutrzenka, gdzie swoim przepięknym głosem zasilała nasze drogie alty. Czerpała radość z zespołowego muzykowania, a także, z wielkim powodzeniem udzielała się jako śpiewak solowy. Z Mariolą - jak z każdą osobą "do tańca i do różańca" - można było konie kraść i robiliśmy to, kiedy tylko to było możliwe, czy chóralnie, czy bardziej kameralnie, a spotkania nasze zawsze były pełnie śmiechu. muzyki i różnych smakołyków. Ostatni raz, kiedy Ją odwiedziłam, naprawdę wierzyłam, że jeszcze nie raz zawojujemy razem świat, a Jej niespodziewane, zdrowotne kłopoty to tylko przejściowe turbulencje. Tymczasem znienacka dołączyła do naszych Niebiańskich Chórzystów pozostawiając nas z tęsknotą i złamanymi sercami. Czy to przypadek, że odeszła właśnie w Międzynarodowym Dniu Muzyki...?

" (...) najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna (...)"

Kochana Mariolu, za szybko Ciebie zabrakło, ale mam nadzieję wiesz, że mieszkasz na zawsze w moim sercu... Do zobaczenia po drugiej stronie, prędzej, czy później pośpiewamy znowu razem. Niech tylko uda mi się otworzyć wszystkie drzwi w tej białej poczekalni.. ❤

Cześć Twojej Pamięci!


Śp. Marioli Górskiej, wspaniałej Przyjaciółce i Chórzystce 


Pie Jesu A.L. Webbera, w którym Mariola wykonuje drugi, solowy głos podczas Koncertu Jubileuszowego Parafialnego Chóru Jutrzenka

2 komentarze: