19 kwietnia 2011

Czarny Przystojniak na Trzech Nogach

Spotkaliśmy się dzisiaj przypadkiem, w pewnej odmienionej sali. Stał pod oknem znudzony rutyną, niewidoczny, choć słońce na Niego padało. Na początku go nie zauważyłam, bo pomimo wyeksponowania wtopił się w otoczenie jak prawdziwy kameleon. Zanim zwróciłam na Niego uwagę, nastał spokojny, cichy wieczór, lecz kiedy wreszcie nieśmiało do Niego podeszłam, błysnął całkiem śmiało swoimi perłowymi zębami. Czas się nagle zatrzymał, po czym zaczął cofać w tempie presto prestissimo. Znów poczułam się jak wtedy, kiedy razem spędzaliśmy niezliczone godziny, nie bacząc na zegarek i nawoływanie świata. Znów byłam stonowaną uczennicą, potem beztroską, szaloną studentką. Powspominaliśmy intensywne zaszłości, roześmiani, ale i zapłakani. Już dawno tak szczerze nie pogadaliśmy. Choć czasem próbowałam rozmawiać z Jego kuzynami, w głębi serca od dziecka wiedziałam, że to On jest najważniejszy. Wiedzieliśmy, że co było już nie powróci, choć ta niespełniona miłość jeszcze nie raz poruszy moimi stęsknionymi palcami. Wreszcie pochylając posępnie czoło wyszeptał "do zobaczenia, zawsze tu będę na ciebie czekał". Ocierając łzę pokiwałam głową i niespiesznie wyszłam z sali...


                                              Zdjęcie znalezione na stronie pixabay.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz