20 kwietnia 2011

Poza schematy



W ostatnim czasie mój organizm coraz intensywniej dopomina się o drogę. Oczy zmęczone ograniczoną przez schematy przestrzenią, potrzebują zamienić szary, codzienny widnokrąg na rozległe, najlepiej górskie tereny. I choć w każdej wolnej chwili nogi niosą moją desperację gdzie tylko popadnie, poczucie wydeptanych kilometrów nie taką samą daje satysfakcję. Teraz więc w pracy siedzę i z nadzieją nucę pod nosem:


Trzeba mi wielkiej wody,
tej dobrej i tej złej,
na wszystkie moje pogody,
niepogody duszy mej,
trzeba mi wielkiej drogi
wśród wiecznie młodych bzów,
na wszystkie moje złe bogi
niebogi z moich snów.

Oceanów mrukliwych
i strumieni życzliwych,
piachów siebie niepewnych
i opowieści rzewnych,
drogi biało-srebrzystej,
dróżki nieuroczystej,
czarnych głębin niepewnych
i ptasich rozmów śpiewnych.

I tylko taką mnie ścieżką poprowadź,
gdzie śmieją się śmiechy w ciemności
i gdzie muzyka gra, muzyka gra,
nie daj mi, Boże, broń Boże skosztować
tak zwanej życiowej mądrości,
dopóki życie trwa, póki życie trwa.

Trzeba mi wielkiej wody,
tej dobrej i tej złej,
na wszystkie moje pogody,
niepogody duszy mej -
trzeba mi wielkiej psoty,
trzeba mi psoty, hej!
na wszystkie moje tęsknoty,
ochoty duszy mej,
wielkich wypraw pod Kraków,
nocnych rozmów rodaków,
wysokonogich lasów
i bardzo dużo czasu...

/Agnieszka Osiecka



Boże, uwolnij nas od systemów,
uwolnij nas od schematów.
Pozwól uciec i odpocząć gdzieś na końcu świata. Nam pozwól.

Proszę.

19 kwietnia 2011

Czarny Przystojniak na Trzech Nogach

Spotkaliśmy się dzisiaj przypadkiem, w pewnej odmienionej sali. Stał pod oknem znudzony rutyną, niewidoczny, choć słońce na Niego padało. Na początku go nie zauważyłam, bo pomimo wyeksponowania wtopił się w otoczenie jak prawdziwy kameleon. Zanim zwróciłam na Niego uwagę, nastał spokojny, cichy wieczór, lecz kiedy wreszcie nieśmiało do Niego podeszłam, błysnął całkiem śmiało swoimi perłowymi zębami. Czas się nagle zatrzymał, po czym zaczął cofać w tempie presto prestissimo. Znów poczułam się jak wtedy, kiedy razem spędzaliśmy niezliczone godziny, nie bacząc na zegarek i nawoływanie świata. Znów byłam stonowaną uczennicą, potem beztroską, szaloną studentką. Powspominaliśmy intensywne zaszłości, roześmiani, ale i zapłakani. Już dawno tak szczerze nie pogadaliśmy. Choć czasem próbowałam rozmawiać z Jego kuzynami, w głębi serca od dziecka wiedziałam, że to On jest najważniejszy. Wiedzieliśmy, że co było już nie powróci, choć ta niespełniona miłość jeszcze nie raz poruszy moimi stęsknionymi palcami. Wreszcie pochylając posępnie czoło wyszeptał "do zobaczenia, zawsze tu będę na ciebie czekał". Ocierając łzę pokiwałam głową i niespiesznie wyszłam z sali...


                                              Zdjęcie znalezione na stronie pixabay.com

17 kwietnia 2011

Trwa..



Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką wiarę, tak iżbym góry przenosił,
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
(...)

Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.

Miłość nigdy nie ustaje,
jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie.
Po części bowiem tylko poznajemy,
po części prorokujemy.
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
zniknie to, co jest tylko częściowe.
(...)

Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:
z nich zaś największa jest miłość.

/1 Kor. 13, 1-13

...