Dziś uznałam, że nadejszła wiekopomna chwila i zaczęłam od tego ostatniego, uznając, że to zadanie nie wymaga jakiegoś intensywnego wysiłku. Myślałam, że przechytrzę los i leniąc się mimo wszystko zrobię coś pożytecznego. Nie pomyślałam jednak, że potrzebny mi będzie ocean cierpliwości, gdyż przenosząc pliki szybko okazało się, iż coś, co miało być najmniej czasochłonne, czasu zaczęło zajmować nieskończoność, bowiem kiedy zdjęcia z pierwszego folderu zostały już niemal wszystkie przerzucone i zostało 45 sekund na sfinalizowanie zadania, na ekranie laptopa wyskoczyła bezczelna wiadomość "Przekroczono limit czasu semafora", cokolwiek to znaczy.
- Jak to?! Jakiego znowu semafora?! Czy one przechodzą przez Polskie Koleje Państwowe? - pomyślałam tworząc całkiem prawropodobną teorię spiskową.
Nie poddając się jednak ponowiłam to karkołomne działanie już kilka razy, lecz tajemniczy semafor każdorazowo niweczy moje plany, podczas gdy na transfer wciąż czeka kilka innych plików, łącznie zawierających około tysiąc pięćset sto dziewięćset zdjęć. Kto wie, może to nie PKP, a same zdjęcia będąc niezadowolonymi z nowej lokalizacji po prostu wracają do galerii telefonu z komentarzami typu:
- Widziałeś jaki tam bałagan u naszych ziomali z poprzednich przerzutów? - mówi z niesmakiem jedno.
- A daj spokój - kręci nosem drugie - nic nie jest zorganizowane. Nie tak się umawiali!
- Ano niezły burdel... - potwierdza to pierwsze.
- Ja już wolę nie zmieniać adresu - wtrąca podsłuchujący konwersację gif z drugiego rzędu - w telefonie przynajmniej jeszcze czasem nas ogląda.
- Prawda, widzieliście, kiedy ostatnio zaglądała do naszych praprzodków...?
- Ach... - westchnęły wszystkie, z oburzeniem potrząsając głowami osób uwiecznionych na sobie.
- Racja. Nie idziemy tam, nie może nas zmusić! - Kwitują kończąc nieudaną migrację i zgodnie z postanowieniem każdorazowo uparcie wracają do pamięci telefonu.
Nie, żeby wszystkie po prostu wracały. Niektóre z nich zdążyły sie rozgościć w świeżo otworzonym folderze zbiorczym na pulpicie i używając daru bilokacji teraz siedzą w dwóch urządzeniach na raz; pomimo umyślnie użytego przeze mnie zaklęcia "wytnij". Czar nie zadziałał jak powinien, więc ty człowieku teraz siedź i zgaduj, który element już został przeniesiony, a który nie, albo żeby nie stracić żadnego z tysiąca podobnych ujęć powielaj tę syzyfową pracę od nowa i nowa.
Tymczasem godziny mijają, ja się starzeję, a chata sama się nie posprząta...
