Od dłuższego czasu przyglądam się bezdomnym, których spotykam po drodze. Może niebawem podzielę się nagromadzonymi spostrzeżeniami, jednak dziś, zupełnie krótko opowiem Wam jedynie najświeższą przygodą.
Otóż dziś, wchodząc na jeden z najbardziej zakłódkowanych na świecie mostów, pewien zajmujący miejscówkę na zupełnym jego skraju młodzieniec zapytał mnie o drobne. Spojrzałam na niego z przeprosinami w oczach i powiedziałam, że niestety nic nie mam. Chłopak uśmiechnął się i odrzekł:
- Nic nie szkodzi! God bless! - po czym zza pleców usłyszałam jeszcze - A zapalniczkę może masz?
Tak się złożyło, że miałam dwie, więc wręczyłam mu jedną z nich (mam nadzieję nadal działa) i powiedziałam, że może ją zatrzymać. Ucieszony młodzian podziękował i błyskawicznie wyciągnął z kieszeni w moją stronę pokaźnego papierosa uroczyście pytając:
- Poczęstujesz się fajką?
Tego się nie spodziewałam! Odmówiłam poczęstunku i... szeroko uśmiechnięta powędrowałam w swoją stronę.
Tego się nie spodziewałam! Odmówiłam poczęstunku i... szeroko uśmiechnięta powędrowałam w swoją stronę.